Fleur Faith Dunstan
LAT 21 | STUDENTKA PRAWA | WIELKA CHĘĆ PRZEŻYCIA PRZYGODY
Drobne, kruche stworzenie, które odstaje od ziemi na zaledwie sto
pięćdziesiąt dziewięć centymetrów, przez co ma kompleks niższości. Na
wszystkich musi patrzeć z dołu, jakby wciąż była malutką, sześcioletnią
dziewczynką, która coś zmajstrowała, a teraz swoimi dużymi, zielonymi
ślepiami wpatruje się w ciebie błagalnie, aby uniknąć kary. Wiecznie
porównywana do elfa ze względu na wzrost, choć daleko jej do smukłej, zgrabnej kobiety. Chucherko o krzywych nogach i
długich, prostych włosach w kolorze brązu, które okalają jej zbyt pyzatą
twarzyczkę. Zupełnie niepodobna do rodziców, którzy już od narodzin
rozpieszczali ją na wszystkie sposoby i pilnowali, aby wyrosła na
uprzejmą i dobrze wychowaną dziewczynę o dobrym sercu. Wyszło im to aż nazbyt dobrze.
Wiele osób porównuje ją do małego promyczka, który wywołuje uśmiech na twarzy. Wiecznie radosna, pełna energii, gotowa do działania, a szczególnie, jeżeli chodzi o pomoc bezpańskim zwierzątkom, małym sierotkom i starszym ludziom. Zapracowana i zabiegana, każdego dnia stara się pogodzić studia, swoją pasję oraz pracę dorywczą. I choć jest jej wszędzie pełno, a swoim uśmiechem zaraża wszystkich, nie jest najlepsza w nawiązywaniu kontaktów z rówieśnikami. Nieśmiała, płochliwa jak sarenka, wiecznie zamknięta w sobie. Nieco naiwna, nie umie odróżnić kłamstwa od prawdy, dlatego często jest ofiarą manipulacji innych. Beznadziejna optymistka, która wierzy w dobro na świecie.
Istotka niezmiernie delikatna i łamaga jakich mało. Wiecznie się o coś potknie, coś przewróci, spali, rozbije, przy okazji nabijając sobie siniaki na całym ciele. Do tego przewrażliwione dziecię, które bardzo łatwo można doprowadzić do płaczu, a wtedy nie ma zmiłuj, będzie płakać cały wieczór i nic na to nie poradzisz. Wielka fanka starego rocka, lodów miętowo-czekoladowych, zwierząt oraz komedii romantycznych. Posiadaczka kolekcji starych winyli i niewielkiej biblioteczki, na której pełno jest powieści. Typowa grzeczna dziewczynka, która woli siedzieć wśród książek. Pytanie więc brzmi - co tutaj robi? Dlaczego zgłosiła się do udziału w tej całej grze i jakim sposobem się do niej dostała? Niestety, na drugie pytanie ona sama nie zna odpowiedzi. Na pierwsze zaś stwierdza, że jej życie było zbyt nudne i potrzebowała odmiany, choć zupełnie nie pasuje do tych wszystkich ludzi znajdujących się dookoła niej.
Wiele osób porównuje ją do małego promyczka, który wywołuje uśmiech na twarzy. Wiecznie radosna, pełna energii, gotowa do działania, a szczególnie, jeżeli chodzi o pomoc bezpańskim zwierzątkom, małym sierotkom i starszym ludziom. Zapracowana i zabiegana, każdego dnia stara się pogodzić studia, swoją pasję oraz pracę dorywczą. I choć jest jej wszędzie pełno, a swoim uśmiechem zaraża wszystkich, nie jest najlepsza w nawiązywaniu kontaktów z rówieśnikami. Nieśmiała, płochliwa jak sarenka, wiecznie zamknięta w sobie. Nieco naiwna, nie umie odróżnić kłamstwa od prawdy, dlatego często jest ofiarą manipulacji innych. Beznadziejna optymistka, która wierzy w dobro na świecie.
Istotka niezmiernie delikatna i łamaga jakich mało. Wiecznie się o coś potknie, coś przewróci, spali, rozbije, przy okazji nabijając sobie siniaki na całym ciele. Do tego przewrażliwione dziecię, które bardzo łatwo można doprowadzić do płaczu, a wtedy nie ma zmiłuj, będzie płakać cały wieczór i nic na to nie poradzisz. Wielka fanka starego rocka, lodów miętowo-czekoladowych, zwierząt oraz komedii romantycznych. Posiadaczka kolekcji starych winyli i niewielkiej biblioteczki, na której pełno jest powieści. Typowa grzeczna dziewczynka, która woli siedzieć wśród książek. Pytanie więc brzmi - co tutaj robi? Dlaczego zgłosiła się do udziału w tej całej grze i jakim sposobem się do niej dostała? Niestety, na drugie pytanie ona sama nie zna odpowiedzi. Na pierwsze zaś stwierdza, że jej życie było zbyt nudne i potrzebowała odmiany, choć zupełnie nie pasuje do tych wszystkich ludzi znajdujących się dookoła niej.
Krótko i treściwie, tak jak lubię.
Zdjęcie z niezawodnego tumblra.
Fleur jest cała wasza, zapraszam do wątków.
[No więc witam! Scott też wita nową koleżankę. :D
OdpowiedzUsuńTa buźka przypomina mi Charlavail, i to jak ;o]
Scott
[Witam, witam. W odróżnieniu od niekulturalnych świń rzecz jasna. ;)]
OdpowiedzUsuń[ Witam serdecznie :)]
OdpowiedzUsuńEoin
[Zakochałam się w tym zdjęciu, dlaczego ja nigdy takich perełek nie umiem wyszukać? ;(]
OdpowiedzUsuńMeredith
[Siedzę na Tumblrze. ;< I jeśli masz swojego, to chętnie będę obserwować i kraść perełki! :D]
OdpowiedzUsuńMer
[Hm, chęć na wątek zawsze jest :) Z pomysłami u mnie nieco gorzej, bo ja zazwyczaj od zaczynania jestem. W sumie to wymyśliłam tylko, że Fleur przechodząc obok pokoju Eoin'a potknęłaby się o jego nogi, bo sobie wymyślił, że będzie siedział na podłodze na korytarzu i patrzył na księżyc za oknem, bo stamtąd jest ładniejszy widok niż z jego pokoju. A dalej jakoś by się pociągnęło. Chyba, że masz lepszy pomysł, a ja bym wtedy zaczęła.]
OdpowiedzUsuńEoin
[No przypomina mi ją, no! Ale Vail ma blond włosy na większości zdjęć, i chyba to nie ona.
OdpowiedzUsuńNie przeczytałam karty jeszcze, przyznaję się. Teraz muszę iść, ale za jakieś 20-30 minut wejdę, to odpiszę na jeszcze jeden wątek i przeczytam wszystko i coś podrzucę. Chyba, że Ty masz pomysł, to jak wejdę to zacznę, o!]
Scott
[Przepiękne zdjęcie, imię i co powiesz na wątek?]
OdpowiedzUsuń~Duval
[Byłabym posądzona o chamstwo, gdybym najpierw zgłosiła się po wątek, a potem żądała pomysłu nań. W hotelu na pewno funkcjonuje winda i na pewno jest o tyle złośliwa, że od czasu do czasu psuje się i zacina między piętrami tworząc nieprzyjemne napięcie między pasażerami, którzy mają chwilę, chcąc nie chcąc, do rozmowy.Pasuje Ci takie coś, czy mam myśleć dalej, czy...?]
OdpowiedzUsuń[Pasuje! Zacznę, ale jak poodpisuję, okej?
OdpowiedzUsuńA mam tylko 2 odpisy do nadrobienia, bo na reszte nie chce mi sie odpisywać ;_;]
Scott
[ Pasuje jak najbardziej :) Zaraz coś zacznę :)]
OdpowiedzUsuńEoin
Młody Gallaghner nie należał do ludzi, którzy upijają się wyjątkowo często. Już częściej palił jakieś zioło, a nie zwykłe papierosy, niż pił i pił do upadłego. Oczywiście, jak każdemu w jego wieku, zdarzało się pójść od czasu do czasu na imprezę do kogoś, bo kluby omijał szerokim łukiem, i wypić odrobinę za dużo, tak, że aż w główce się później kręciło. Zazwyczaj jednak nie zaliczał zgona i normalnie, po zakończeniu imprezy wracał do siebie, cudem podając taksówkarzowi adres i cudem trafiając w odpowiednie drzwi do swojego mieszkania.
OdpowiedzUsuńTym razem było jednak inaczej. Nie było żadnej domówki, parapetówki czy urodzin. Kameralne spotkanie w małym gronie z butelką, dwiema lub nawet trzema, wódki. Czystej, najlepszej wódki, bez żadnego dodatku w postaci soku czy innego napoju do “popicia”. Butelki szybko się opróżniły, a osoby ze słabą głową leżały nieprzytomne. Jako, że jeszcze nie nadeszła cisza nocna, mogli bezkarnie przebywać poza swoim pokojem, bez narażania się rodzeństwu. Jednak niedługo już jeśli nie obudzą się, to podpadną im. I to jak! Scott na szczęście ze swoją mocną głową miał wystarczająco dużo rozsądku, by udać się do swojego pokoju. Jak gdyby nigdy nic trafił pod dany numer, który dziwnym trafem potroił się, po czym bez większych ceregieli wszedł do środka. Nawet nie musiał wyjmować karty-klucza, żeby otwierać drzwi, co bardzo go ucieszyło, bo zapewne miałby z tym niemały problem. Z początku usiadł na łóżku, z twarzą schowaną w dłoniach, a kiedy odrobinę przestało kręcić mu się w głowie, po prostu zaczął się rozbierać, aż został w samych bokserkach. Półnagi skierował się do łazienki, w której najwyraźniej zostawił zapalone światło i chwytając za klamkę, otworzył drzwi. Jego oczom ukazała się skulona dziewczyna, siedząca na podłodze jak małe dziecko.
- Eee… Co Ty robisz w mojej łazience? - spytał, mrużąc oczy na zapalone światło. Przez tą chwilę co był w pokoju pogrążonym w egipskich ciemnościach, zdążył odzwyczaić się od jasnego światła.
Scott
[ Ja i myślenie o tej godzinie to się nie łączy w parę, także nic nie podrzucę na poczekaniu(przynajmniej nic bardziej ambitnego od zaczepki na papierosa lub zapalniczkę), ale z chęcią zacznę, no i cześć. ]
OdpowiedzUsuńTJ BELL
[Może niech Fleur wywoła mały, ale dość groźny pożar? :D]
OdpowiedzUsuńAage Davis
[Przepraszam, że musiałaś czekać. Mam nadzieję, że moje zaczęcie może być :)]
OdpowiedzUsuńGdyby był normalny, Eoin pewnie nigdy by tutaj nie przyjechał. Gdyby miał trochę oleju w głowie, też by tego nie zrobił. Jednakże Keane był nieodpowiedzialny. Miał w sobie mniej rozwagi niż trzyletnie dziecko, które wie, że nie wolno dotykać ognia. Blondyn jakoś nigdy nie przejmował się ryzykiem wynikającym z wielu jego, często nieprzemyślanych, decyzji. Adrenalina buzująca w jego żyłach była mu potrzebna jak samo, jak tlen jest potrzebny do oddychania.
Zgłosił się na casting i udało mu się tutaj dostać. Rzucił, więc wszystko i przybył do hotelu najszybciej jak się dało. Salon tatuażu pozostawił pod opieką swojego, jeszcze bardziej nierozgarniętego wspólnika, Matta. Eoin nie miał bladego pojęcia, co też zastanie po powrocie do Irlandii, ale jak na razie się tym nie przejmował.
Keane był jedną z pierwszych osób, które pojawiły się na miejscu. Taka sytuacja miała dla niego oczywiście same pozytywne aspekty. Nie musiał z nikim rozmawiać. Nie musiał na nikogo patrzeć. Nie musiał bawić się w te wszystkie uprzejmości. W opowiadanie o sobie, czy przedstawianie się każdemu kto nawinie mu się pod rękę. Jako że chłopak był milczkiem i wolał własne towarzystwo to mu było na rękę. Oczywiście, wszystko co dobre, szybko się kończy. I tak też było w tym wypadku. Kiedy do hotelu zaczęły wprowadzać się coraz to nowe osoby, chłopak nie miał już tyle swobody co wcześniej. Wiecznie ktoś się gdzieś kręcił. Wiecznie słyszał jakieś hałasy, rozmowy i nie wiadomo co jeszcze pod swoimi drzwiami. Eoin nie silił się nawet na to by poznawać tych wszystkich ludzi, bo i nie było po co. Ani nie miał na to ochoty, a ni nie widział potrzeby w tym, by zapamiętywać te wszystkie imiona i historie, które o sobie opowiadali. Przecież i tak po zakończeniu Gry każdy rozejdzie się w swoją stronę i nawet nie będzie pamiętał, kogo poznał w tym przeklętym hotelu.
W pewne sobotnie popołudnie Keane siedział na swoim łóżku ze swoją gitarą- nieodłącznym kompanem każdej jego podróży. Komponował nową melodię, która wpadła mu do głowy kilka godzin wcześniej podczas wspólnego obiadu, który dla niego był kolejnym irytującym punktem regulaminu, który według niego należało łamać.
Eoin podniósł głowę by pomyśleć nad kolejną partią melodii po czym spojrzał przez okno. Na jego balkonie wisiała nieznana mu część ubrania. Na pewno nie z jego garderoby.
Chłopak otworzył drzwi na balkon i zdjął bluzkę z poręczy oglądając ją uważnie. Pewnie spadała z balkonu osoby, która mieszkała nad nim. Pewnie jej właścicielka ( domyślił się, że musi to być kobieta, bo ciuch był typowo kobiecego kroju) zapewne zaraz po nią przyleci. Zdziwi się jednak, bo Keane nie miał zamiaru jej oddawać. Skoro znalazła się na jego balkonie to należała do niego prawda?
Eoin