-->

Aktualności

Postać Dante Rosenthala pewnie kiedyś się pojawi. Kiedy - nie mam pojęcia.

Dziękuję za wykonanie szablonu Zielonemu Kociakowi (oby zdecydowała się dołączyć do naszego bloga :D).
_______________________
Przypominam o równowadze między postaciami damskimi i męskimi! Nie chciałabym zamknąć rekrutacji kobiet!
K: 11 | M: 6

czwartek, 29 sierpnia 2013

Dopóki wygrywam, zawsze mam rację.

Blake Masterson
lat 28
Urodzony w Denver, USA
Pieprzony gnojek, któremu szczęście zawsze dopisuje.


Powierzchownie
 
Everybody hates me 'Cause I'm Blake "Fucking" Masterson

Ustalmy jedno. Gdziekolwiek nie pójdziesz, czegokolwiek nie zrobisz, miej pewność, że Blake już tam był i już to zrobił. I to sto razy lepiej od ciebie.
Urodzony pod szczęśliwą gwiazdą, która czuwa nad nim bezustannie od dwudziestu ośmiu lat, zaniedbując przy tym inne ludzkie istnienia. Czegokolwiek się nie dotknie i tak wychodzi mu to niesamowicie. Nie choruje, nigdy nie wygląda źle, nigdy się nie myli, nigdy nie przegrywa.
Pan idealny, za co ludzie go nienawidzą i słusznie. Ludzie nienawidzą tych, którym się powodzi.
W szkole wołali na niego per "pieprzony gnojku" i jakoś już tak zostało do teraz.
Niczego się nie boi, głównie ze względu na to, że wszystkiego w życiu już spróbował,  a przynajmniej tak twierdzi. Zbyt pewny siebie, zbyt próżny, zbyt znudzony życiem. Nieustannie szuka rozrywek, bo skoro we wszystkim od razu jest się najlepszym to życie potrafi z czasem zbrzydnąć. Twierdzi, że nie należy do tego świata. Pedantyczny, zbyt poukładany, bardzo denerwujący, posiada anielską cierpliwość, wbrew pozorom dobrze wychowany.

Muzyk sesyjny, zatrudniony przez studio Colosal w Los Angeles
Skończył studia na kierunkach inżynieria dźwięku i fizyka
W branży muzycznej znany. Przez szarych ludzi ani trochę.
Gra na pianinie, gitarze, perkusji, skrzypcach, a także śpiewa
Uczulony na pomarańcze


Bliżej, bliżej...

Punkt pierwszy: zawsze mam rację! Punkt drugi, jeśli nie mam racji, patrz punkt pierwszy.

Tak naprawdę człowiek bardzo zakompleksiony w zasadzie od najmłodszych lat. Z tego względu postanowił stać się tak doskonałym, jak tylko można, siedząc godzinami nad książkami, uprawiając sport i ćwicząc grę na instrumentach. Dwa lata poświęcił na podróżowanie po świecie. Tysiące godzin na naukę. Jeszcze więcej na doskonalenie swojej profesji zawodowej. Wszystko z powodu nienawiści do ludzi, którzy zawsze nim gardzili. Fakt, że jest teraz tym kim jest daje mu chorą satysfakcję. I to, że inni go nienawidzą tym bardziej. Nie ma większej satysfakcji, niż widok tego, jak inni mu zazdroszczą.
Ale fakt, życiem jest znudzony. Dlatego postanowił wziąć udział w grze. Nie, nie dla pieniędzy, nigdy nie były jego priorytetem, ale miał nadzieję, że może chociaż to okaże się ciekawe. 
Uparty, zawzięty, twierdzi, że nie ma i nie potrzebuje przyjaciół. W pewnym sensie ma racje, bo ludzie już dość go skrzywdzili, żeby bawił się w trwalsze relacje z innymi. 

Niesamowita wiedza
Krótko przed przystąpieniem do gry zerwał zaręczyny z wieloletnią narzeczoną
 Odważny, czasem zabawny
Zakochany w komiksach
Obecnie zaczął naukę gry na flecie poprzecznym

Podejdź jeszcze bliżej, a odgryzę ci tego nochala!

Wady? Jakie wady? Nie mam żadnych, jestem super facetem!

Na oko jakieś 180 cm wzrostu. Tatuaż na lewym przedramieniu, smukła sylwetka, przygnębiony wzrok, potargane włosy, które mimo tego, że są w nieładzie i tak w jakiś sposób wyglądają dobrze.
Często się uśmiecha, ale rzadko szczerze. Pogrążony w swoim świecie, nieczęsto dopuszcza do siebie bliżej, niż to konieczne. Ma określony rozkład dnia, którego ściśle się trzyma. Nigdy nie rozstaje się z notesem. Zawsze uważnie obserwuje ludzi. Ponoć niepokoi i wprowadza lęk w serca swoich rozmówców. A robi to specjalnie. Bawi się, bo skoro ma tu spędzić kilka lat, to czemu ma nie uchodzić za najgorszego szajbusa w tym hotelu? Może być ciekawie. Może... zobaczymy.

Zawsze kibicuje czarnym charakterom w filmach i książkach
Ciągle się doskonali
Brzydzi się lenistwem i głupotą
Zapalony hazardzista.


Dopóki na nikim, ani na niczym ci nie zależy, nic nie jest w stanie cię skrzywdzić. Nigdy o tym nie zapominaj. Żyj tylko dla siebie. Licz tylko na siebie i tylko sobie ufaj. Bo kiedy o tym zapomnisz i zatracisz się we własnych emocjach, zostaniesz z wielką, krwawiącą raną w miejscu, gdzie kiedyś znajdowało się twoje serce. 


[Witamy się i od razu zaznaczamy: 
Nie lubię jak ktoś pyta czy mam ochotę na wątek. Głupie pytanie, po co dołącza się na bloga?
Nie lubię, jak ktoś ze "starych" członków wymusza na mnie zaczęcie wątku. Jak Ci się nie chce, nie masz pomysłu to nie pisz w ogóle, albo tylko się przywitaj. Ale nie rób wsi i nie zmuszaj "nowego" do zaczęcia wątku z Twoją postacią
Ja zaczynam bardzo chętnie i często, jeśli mam pomysł, ale nic na siłę.
Nie odpisuję w kolejności.
Olewam, jak wątek, bądź postać mi nie przypasuje.
Nie mam preferencji co do długości komentarzy, potrafię się dopasować.
Tak, mogą się znać.
Nie, nie mogą mieć bliższego powiązania (przyjaźń itp.), bo wtedy sama idea pisania z Twoją postacią jest bezsensowna.
Tak, każdy wątek i pomysł jest mile widziany.
Tak, na zdjęciu Brendon Urie.
Wiem, że w jego przypadku 28 lat i metr osiemdziesiąt wzrostu to dziwne połączenie.
Tak, wiem, że kochasz Brendona.
Owszem, możesz też go nienawidzić.
Tak, ja też Cię witam na blogu.
A teraz, jak na wszystkie standardowe pytania, które zazwyczaj znajdują się pod kartami macie odpowiedź powyżej, zapraszam do świgania pomysłami i wątkami]


7 komentarzy:

  1. [ witam! ;3 staram się wysilić móżdżek, ale jest późno, więc proszę o zrozumienie :D Blake ma zawsze szczęście i jest wgl. lepszy, ale Rose też gra na pianinie, więc może jakiś wątek w sali muzycznej? zacznę, tylko napisz czy Ci to pasuje ;) ]

    OdpowiedzUsuń
  2. [Skoro każdy wątek ci odpowiada, to nie zanudzam i po prostu zaczynam ;]

    Kiedy Jane wraz z bratem decydowała o tym, co powinno znajdował się w hotelu, myślała przede wszystkim o uczestnikach, z którymi rozmawiała w czasie castingów. Naprawdę zależało jej na tym, aby każdy mógł znaleźć tutaj coś dla siebie... Aby niczego im nie brakowało. W końcu skoro mieli zakaz wychodzenia na zewnątrz, musieli być w stanie znaleźć wszystko, co potrzebne i ważne, na miejscu.
    Ktoś mógłby się spytać, po co w takim razie rodzeństwo Rosenthal postanowiło, że uczestnicy mają zakaz wychodzenia? Jane jeszcze nigdy nikomu nie odpowiedziała na to pytanie. Prawda była taka, że chodziło o integrację. Zakaz ten zmuszał uczestników do rozmawiania między sobą, do poznawania rodzeństwa również. Nie dało się ukryć, że pewnie ponad połowa osób, które dołączyły do gry, gdyby tylko mogła, to większość czasu spędzałaby ze swoimi starymi znajomymi, ignorując innych uczestników. A nie na tym miała polegać ta gra.
    Jednym z pokoi, które znajdowały się w hotelu, była sala muzyczna. Jasne, nie było tutaj wszystkich możliwych instrumentów, jednak Jane zaopatrzyła pokój w dwie gitary elektryczne, jedną basową, jedną akustyczną, fortepian, skrzypce, flet... Oraz przede wszystkim stworzyła odrębną salę dźwiękoszczelną, gdzie można było śpiewać. Znajdował się tam również profesjonalny sprzęt do nagrywania niczym w jakimś studio.
    To właśnie w tym pokoju Jane spotkała jednego z uczestników. Blake siedział na krześle z gitarą akustyczną na kolanach i najwidoczniej coś komponował. Był na tyle skupiony na swoim zajęciu, że dostrzegł Jane dopiero w momencie, kiedy się odezwała.
    - Brakuje ci czegoś? - spytała, rozglądając się po salce z instrumentami. Cóż, nie była specjalnie uzdolniona muzycznie, dlatego tak naprawdę nie wiedziała, czy coś jeszcze powinno się tutaj znajdować. Zrobiła co mogła, jednak i tak połowy instrumentów tutaj nie było. Może Masterson potrzebował jeszcze jakiegoś?

    OdpowiedzUsuń
  3. Od kilku dni Prudence czuła się spętana tymi cholernymi zakazami, nakazami, rozkazami. W końcu, kto przy zdrowych zmysłach by się nie czuł? Zawsze unikała zamknięcia, unikała też przyjmowania poleceń. Niby dlaczego była tą czarną owcą, która przynosi wstyd swojej szanowanej rodzinie? Dlaczego to właśnie za nią biegali ci wszyscy paparazzi, którym jakoś zawsze udawało się zrobić krępujące zdjęcie? Bo miała skłonności do łamania reguł i robienia głupot. Czy udział w Grze był jedną z tych pochopnie podjętych decyzji kwalifikowanych do miana głupoty? Jeszcze nie mogła stwierdzić. Na razie było spokojnie, nie zrobiła niczego co mogłoby wpłynąć na opinię o niej. Nie miała się czego wstydzić. Właściwie to było tak spokojnie, że można by zanudzić się na śmierć. I chyba przez to, zaczynała jej ta cała Gra ciążyć.
    Pru nudziła się do tego stopnia, że postanowiła zajrzeć do biblioteki. Nie, wcale nie chodzi o to, że ona nie czyta, czy tego nie lubi. Właściwie lubi to bardzo, o ile ma na to dzień, potrafi pochłaniać powieści jednym tchem, tyle że myślała, że tutaj zabraknie jej na to czasu. Dlatego też swoją podręczną biblioteczkę wyjęła z bagażu, zanim zamknęła walizki i została ona na łóżku w jej sypialni. Podejrzewała jednak, że skoro cały hotel jest niemal idealnie zaopatrzony, to biblioteki również to dotyczy, więc nie miała czego żałować. Po prostu, gdyby coś jej się szczególnie spodobało, weźmie to do pokoju, schowa w szufladce szafki nocnej i będzie miał pod ręką w razie kolejnego nudnego dnia.
    Nie zważając na nic wokół, gdy tylko przekroczyła próg, skręciła w bok, w kierunku alejki pomiędzy półkami. Miała zamiar znaleźć coś na chybił trafił, nie przejmując się katalogiem. Tak przecież znajduje się największe perełki, przez przypadek. Wodziła palcem po kolejnych grzbietach książek, odczytując tytuły, jednak nic nie wyciągała, aż do momentu gdy natrafiła na sporych rozmiarów wydanie 'Anny Kareniny'. W takich warunkach nie pogardzi starym dobrym Tołstojem, gdzie było zdecydowanie więcej dramatów i emocji niż dotychczas w Grze. Miała nadzieje umilić sobie trochę czas zanim dostaną pierwsze zadanie.
    Chwyciła więc książkę, jednak wysunęła ją z półki jakoś tak niefortunnie, że wyleciała jej z rąk i spadła na stopę mężczyzny, który akurat szukał czegoś tuż obok niej.
    - Przepraszam. - Rzuciła, pospiesznie schylając się by podnieść przedmiot.

    [przepraszam za to coś, ale nic bardziej kreatywnego mi nie chciało dzisiaj wyjść. Btw, kocham imię Blake <3]

    Prudence

    OdpowiedzUsuń
  4. [Ogólnie zaczynam się już trochę martwić o bloga. Połowa osób poznikała niestety... Cóż, najwyżej zrobię dużą czystkę i pozapisują się nowi ludzie :D
    Ogólnie tak zachęcam, aby może Blake sam zaczął wątek z paroma osobami :P]

    Jane niezwykle ceniła ludzi, którzy zarabiali na swoje życie poprzez pracę. A jak jeszcze robili coś, co naprawdę kochali, i próbowali się rozwijać, to Rosenthal traktowała ich z prawdziwym respektem. Może dlatego, że sama im zazdrościła. Ona też, jak każdy człowiek, miała swoje zainteresowania, jednak nigdy nikt nie spytał jej, czy chciałaby pracować, mieć własne pieniądze... Nie, jej życie było ustalone od najmłodszych lat, ponieważ jej drodzy rodzice byli bogaci, więc nie było potrzeby, aby ona cokolwiek robiła. Niech siedzi, uśmiecha się i ładnie wygląda. Niestety jej rodzice właśnie tak sądzili.
    Jane zaczęła rozwijać swoją pasję dopiero po ich śmierci. Może była niewdzięczną córką, jednak naprawdę nie czuła bólu po stracie ojca i matki. Ba... Wręcz poczuła ulgę. Może była bezduszna w końcu to dzięki nim chodziła na tym świecie, jednak to teraz mogła czuć się naprawdę szczęśliwa. Mogła robić to, co kocha... Mogła nawet stworzyć tę grę, a za życia jej rodziców byłoby to niemożliwe. W końcu wtedy nie mogła nawet opuszczać domu bez co najmniej trzech ochroniarzy. Paranoja.
    Zwracał się do niej per "pani"? Wow... Jane była naprawdę zaskoczona. Niezwykle pozytywnie. Tak naprawdę w XXI wieku naprawdę trudno było znaleźć dżentelmenów. Facet, który szanuję kobietę? Drobne wyjątki na świecie. Reszta to typowi dranie... A co gorsza, to takich mężczyzn wolały kobiet.
    - Cóż, nie mam wpływu na to, co powiedział mój brat, chociaż pewnie na jego miejscu zrobiłaby to samo - stwierdziła z wesołym uśmiechem. - Cóż, miejsca zostało tak przygotowane, aby wam tutaj niczego nie brakowało. Jeśli narzekasz na nudę, to niestety jest to wina ludzi. Chociaż z pewnością znalazłoby się tutaj kilka osób, z którymi nawet ty być się nie nudził. Wystarczy się dobrze rozejrzeć - stwierdziła.

    OdpowiedzUsuń
  5. [ja mam mnóstwo zaległości z odpisami, ale to nic bo chętnie powątkuję z Blake'm. pomysł mam w sumie średnio ciekawy, ale mam nadzieje że może być. skoro Blake to taki perfekcjonista to pewnie wielu rzeczy próbował, można więc założyć, że był kiedyś we Francji i zapisał się tam no nie wiem, na jakieś zajęcia(zostawiam wymyślenie Tobie) no i Antosia też na nich była, tak się poznali, ale to było taka przelotna znajoma, w końcu dzieli ich 7 lat. można tez dodać, że wtedy dziewczyna przez przypadek zabrała mu ten notatnik z którym się chłopak nie rozstaje, ale oddała grzecznie przeprosiła, zaproponowała wyjście na lody, cokolwiek(było to kilka lat temu więc byli dzieciakami) no i teraz chłopak może być gdziekolwiek z tym swoim notesikiem, tylko najlepiej jakby był w miarę charakterystyczny, żeby dziewczyna mogła go poznać i rzucić coś w stylu, że już go gdzieś widziała(notes rzecz jasna) no i potem okazałoby się, że Blake jest jedyną osobą, która wie, że Antosia jest bogata i wszystkich w koło okłamuje, że nie, co Ty na to?]

    Antonina.

    OdpowiedzUsuń
  6. [Kingiem mi tu zarzucać będzie... pff ;p no i ja i tak jestem fajna xD]

    Nauczycielom, psychologom, pedagogom, im wszystkim zawsze tak prosto było rzucać diagnozami odnośnie uczniów. Prawda jednak była taka, że wiedzieli tyle, ile zostało im pokazane. Nic ponad to, w większości wypadków nie zwracali nawet uwagi na tych, którzy najbardziej jej potrzebowali. Zwykle zainteresowanie padało na tych najbardziej wyróżniających się w tłumie. Jeśli chodzi o przejmowanie się tym, w jakich książkach ktoś gustuje, lepiej zajęliby się tymi okropnymi, bezsensownymi, krwawymi filmami czy grami komputerowymi, które są tak powszechne, a nie literaturą.
    Co się tyczy nieufności wobec ludzi. Niemal każdy taki jest, nie pozwala się do siebie zbytnio zbliżyć, poznać sekretów. To całkiem normalne i raczej racjonalne. Sama Prudence rzadko komu pozwalała być dłużej w jej życiu, oprócz kilku zaufanych osób, nikomu nie mogła ufać, ze względu na swoje pochodzenie. Wcale nie jest to jakaś dewiacja, o ile dopuszcza się do siebie chociażby jedną, jedyną osobę.
    Hotel, tak niełatwo znaleźć to ustronne miejsce, a tym bardziej, że większość osób, które aktualnie się w nim znajdują też ich poszukuje. Panienka Bishop odnosiła wrażenie, że rodzeństwo wybrało osoby, które jak najbardziej stronią od zawierania znajomości, skupiając się tylko i wyłącznie na wygranej. Pru jednak była niemal pewna, że w końcu się wyłamią, może teraz nie chcą z nikim rozmawiać, ale po paru miesiącach izolacji to się zmieni. Nikt nie jest samowystarczalny.
    - Może nie będzie aż tak źle. - Odpowiedziała z rozbawieniem. Zazwyczaj kończyło się na tym, że robiła krzywdę tylko sobie i raczej nie miała chęci tego zmieniać.
    Wzięła od niego książkę i skinęła głową na podziękowanie.
    - Może i ma. Jednak stara, dobra 'Anna Karenina' nie jest zła, gdy łaknie się rozrywki. - Posłała mu lekko wyzywające spojrzenie, okej mógł mieć swoje zdanie, a ona miała swoje. Nie potrzebowała zastanawiać się teraz nad tym, czy ta książka jest wartościowa, czy też nie. - Podejrzewam jednak, że dlatego, że jest to raczej literatura kobieca, nie pałasz do niej sympatią.

    [jaka masakra -.- długo zastanawiałam się, czy to dodać, jednak przed egzaminami nie jestem w stanie wykrzesać z siebie nic lepszego]

    OdpowiedzUsuń